Biografie

Śladami Adama Stadnickiego – Część pierwsza – Vranov (Frain)- kwiecień 2017

Adam Stadnicki odziedziczył zamek Frain (dzisiejszy Vranov) w 1911 roku po śmierci swojej babki Ludgardy z Mniszków Edwardowej Stadnickiej. Zamek ten był własnością Mniszków od roku 1799.

Adam Stadnicki był jego ostatnim właścicielem.

W 1950 roku zamek został znacjonalizowany.

„Babka moja Ludgarda była trochę dziwaczna, zanudzała mego dziadka, który jej we wszystkim ustępował, oraz służbę. Była małego wzrostu i, o ile ją pamiętałem, zawsze przygarbiona. Chodziła zawsze w szlafroku i berlaczach. Do stołu nie siadała nigdy ani we Frainie, ani w Nawojowej, przychodziła tylko zwykle do sali jadalnej pod rękę ze starym służącym Kucharskim, a po przywitaniu: „Dzień dobry” – opowiadała, ile pcheł złapała itp., a potrawy z obiadu kazała odnosić do siebie i tam odgrzewane, często dopiero na drugi dzień, coś zjadła. Pamięć miała wyborną, opowiadała rozmaite historie i anegdoty z dawnych czasów, niestety ich nie spamiętałem, gdyż jako dzieciak wolałem się bawić i nie przysłuchiwałem się temu. Umiała na pamięć całego Pana Tadeusza i wiele innych utworów”
Adam Stadnicki „Wspomnienia”

„Zamek we Frainie, obecnie Vranov nad Dyją, wraz z majątkiem, głównie leśnym, został zakupiony przez Felicję z Siekierzyńskich Mniszchową, matkę mego pradziada Stanisława Mniszcha w 1799 r. za 600.000 guldenów austriackich „reńskich” od rodziny Althanów, którzy byli zdaje się zmuszeni do tej sprzedaży wskutek wielkich kosztów włożonych w budowę nowego zamku przez Fiszera von Erlach”.

„Nasz stały pobyt we Frainie (1914–1917) był przemiły, w poczuciu bezpieczeństwa – daleko od wszelkich frontów, wówczas naloty i bombardowania z powietrza były nieznane, w dobrobycie, w warunkach absolutnej praworządności i sprawiedliwości, jakie zapewniał ustrój monarchiczno-konstytucyjny starej monarchii austro-węgierskiej, nic, jak się zdawało, zagrozić nie mogło. Otoczeni życzliwością całej ludności od wieku zżytej z naszą rodziną, pędziliśmy tam wśród pięknych lasów we wspaniałym zamku szczęśliwe życie rodzinne.
Przemiłe nasze córeczki przychodziły na świat bez żadnych komplikacji.
Był to dla mnie najmilszy okres życia, mimo wojny uczuciu spokoju, bezpieczeństwa, trwałości i pewności posiadania oraz wzajemnej, niczym niezamąconej, miłości małżeńskiej, gdyż, przyznam to szczerze, wtedy prawdziwie pokochałem moją żonę za jej dobroć, spokój i energię. Była zresztą wtedy u szczytu rozwoju piękności i zdrowia”

„Dokoła zamku były jeszcze stare mury i baszty pozostałości z średnich wieków.”

„Z obu stron wielkiej auli były terasy ozdobione łukami, naśladującymi stare rzymskie ruiny. Z terasy północnej prowadził na te mury zwodzony mostek, wielka atrakcja dla dzieci.
Na terasie południowej przyjmowało się herbatą gości i słuchało jeleni. Była tam też armatka z szkłem powiększającym, nastawionym słonecznym zegarem, tak iż w południe strzelała, oczywiście, gdy była prochem nabita i zakorkowana”.

„Zamek leżał na wysokiej (80 metrów) skale prostopadle nad rzeką Tają (Dyją), z terasy północnej był wspaniały widok na okolicę oraz miasteczko Frain (Vranov), położone u stóp zamku z drugiej strony rzeki.”

Widok z zamku na miasteczko

„Przy zamku od północy była kaplica z kopułą i dwoma
wieżami, w których były dzwony o cudnym brzmieniu.”

„Zabrano je w czasie wojny na armaty, a potem udało mi się jeden, większy, odzyskać i umieścić z powrotem na wieży”.

„Poświęcenie tego dzwonu, ponowne po odzyskaniu, odbyło się uroczyście w 1947 r.”

„Zamek obejmował dwa dziedzińce.
Pierwszy stary, drugi już z XVIII w.”

„Zamek był urządzony pięknie, przeważnie starymi meblami (Louis XVI) z czasów poprzednich właścicieli, a częściowo empirowymi, już przez Mniszchów. Były piękne brązy i srebra z tych epok”.

„Najciekawszą postacią i najdłużej w służbie u nas pozostającym był Leon Janusz. Pochodził z Krysowic, majątku mej babki, a potem mego stryja Stanisława
Stadnickiego. Objął służbę w 1860 r. jako chłopak kredensowy. Potem przeniesiony do Frainu jeszcze za życia mej prababki Heleny z Lubomirskich
Stanisławowej Mniszchowej postępował w godnościach, był kredencerzem, a wreszcie zarządcą zamku we Frainie, gdzie jako taki w wieku przeszło 90 lat zmarł. Był to typ starodawnego „klucznika” i przyjaciela rodziny. Znał sześć pokoleń, dbał o zamek i jego urządzenie jak o swoje, zawsze z pękiem kluczy obchodził wszystko, pokazywał z wielkim przejęciem wszystkie stare pamiątki i zabytki: stare wspaniałe ornaty i paramenta kościelne, kaplica zamkowa była oczywiście też pod jego dozorem, porcelanę starowiedeńską i fraińską, brązy i srebra rodzinne, także depozyty Krasińskich po Franciszce Krasińskiej, żonie królewicza saskiego, które niestety potem odesłane do Muzeum Krasińskich w Warszawie przepadły podczas powstania w 1944 r.”

Monumentalna sala „Ahnensaal” z galerią posągów przedstawiających przodków rodziny Althanów (36 na
15 m), przed nią salka owalna mniejsza była przedsionkiem, do której prowadziły monumentalne schody z statuami darowanymi pani Althan przez cesarza Karola VI, gdyż były za wysokie do Burgu w Wiedniu, do którego były pierwotnie przeznaczone. Są tam, w Burgu w Wiedniu, identyczne, tylko nieco niższe,
które przedstawiają Herkulesa, a druga Eneasza, wynoszącego Achilesa z Troi.
W lewo od tej mniejszej sali jest pokój gościnny, w którym przyjmowano cesarza (tzw. „Fürstenzimmer”), stoi tam na sztaludze portret pani Althan z domu Pignatelli, do której należały zamki Frain i Joslowic”

Skomentuj