Hojność przyciąga dobrobyt a strach przed stratą- stratę
A było tak…
Czasem chodzą za mną pączki.
Udaje się wówczas do pobliskiej pączkarni z nadzieją na zaspokojenie owej zachcianki.
Ponieważ pączkarnia ta czynna jest do 21, dopóki nie wybije 21 -moja nadzieja na pączka jest wielka.
Jakież było moje rozczarowanie (okazane) zmieszane z oburzeniem (przełknięte), kiedy kilka razy około godziny 18 odeszłam od okienka z kwitkiem, bo pączki już się skończyły.
Jest pączkarnia. Pączków nie ma . Ale za to są …. rogale marcińskie .
Trzeba wiedzieć, że to miejsce nawet w nazwie ma produkcję pączków, ale piecze je tylko do godziny 16, żeby nie napiec więcej niż sprzeda się danego dnia.
No ale, jeśli 3 godziny przed zamknięciem i 2 h po zakończeniu produkcji pączki się kończą, to czy nie byłoby dobrym pomysłem zaprzestać pieczenia dopiero o 18?
Przemiłą Panienka z okienka mówi, że niedawno upiekli za dużo i musieli wyrzucić 100 pączków, które się nie sprzedały.
Nadmienię tylko, że pączkarnia jest czynna od kilku lat.
Ale z jakiegoś powodu robi wszystko, żeby utrzymać się w stanie strachu przed startą.
A taki, co się boi stracić- traci 2 razy.
No bo tak: od 18 do 21 nie zarabiają na sprzedaży pączków. Raz na jakiś czas pieką za dużo i tracą 100 pączków, żeby się przekonać ze nie należy piec dłużej niż do 16.
A gdyby tak… piec raz do 17tej i popatrzeć co będzie?
Jak pączki zostaną, to upiec następnego dnia trochę mniej a jak ich zabraknie, to trochę więcej.
Można by też poobserwować rachunki i zobaczyć o której ruch jest największy i dostosować tempo wypieków do tegoż.
Można by przeprowadzić tygodniową obserwację i zobaczyć jak zmienia się tempo sprzedaży w różne dni tygodnia?
Można też poprosić biedne Panienki z okienka, które przez 3 ostatnie godziny pracy zajmują się informowaniem, że nie ma pączków i próbami zachęcenia amatorów pączków do kupna rogala , aby w dni kiedy im zabraknie pączków zanotowały, ile osób przyszło (jak ja) z nadzieją a obeszło się smakiem.
I można by te wszystkie obserwacje zestawić, wyciągnąć wnioski i produkować adekwatnie do godzin otwarcia i zapotrzebowania amatorów.
A jak czasem będzie o kilka za dużo, to…. rozdać przechodniom?
Którzy, z wdzięczności za okazaną hojność, chętnie staną się klientami.
One Comment
Staszek
Żeby mieć takie podejście, to trzeba umieć przeprowadzić podstawowe analizy w excelu. I trzeba zmienić podejście. A jak babcia Jadzia robiła tak 20 lat temu, to czemu my mamy coś zmieniać